Szwecja. Tutaj nie trzeba się śpieszyć. Czas płynie powoli a Ty czujesz się wolny od wszelkich stresów. Nawet na zdjęcia idziesz spokojny, nie martwiąc się, że spóźnisz się na zachód słońca. Jeśli jesteś samotnikiem, kochasz przyrodę – Szwecja to miejsce dla Ciebie, bo możesz wędrować przez kilka dni i nie spotkać nikogo w lesie. Oprócz łosi ma się rozumieć.
W Szwecji spędziłem tydzień na przełomie lutego i marca. Większość czasu minęło mi na północy kraju w rejonie miasta Umea. W związku z przesiadkami lotniczymi w obie strony w Sztokholmie, zwiedziłem też pokrótce to miasto – niestety pokrótce. Zacznijmy w takim razie od stolicy Szwecji.
Za względu na ograniczony czas pobytu Sztokholm jest nadal na mojej liście miejsc, do których chciałbym wrócić. Zgniatany w kleszczach czasu przylotów i odlotów na północ i do Warszawy‚ musiałem wybrać co chcę fotografować i co zwiedzić. Wybrałem trzy miejsca:
- spot fotograficzny na stare miasto
- zwiedzanie muzeum Vasy
- fotografowanie przynajmniej w jednej ze stacji metra
Stary Sztokholm tzw. Gamla Stan położony jest na przepięknych wysepkach, na których gnieżdżą się kolorowe domy i niezwykłe zabytki. Daje to niezwykłe poczucie przestrzeni. Mimo, że z mojego opisu wynikałoby, że miejsc do zdjęć może być sporo, dla mnie – przynajmniej na tyle na ile zdążyłem się zorientować spacerując po centrum miasta, nie ma ich aż tak wiele. Wynika to przede wszystkim z tego, że w czasie mojego pobytu w mieście (marzec 2020) centrum było niezwykle rozkopane – wszędzie znajdowały się dźwigi, koparki i wszędobylskie baraki robotników. Praktycznie wszystkie najważniejsze zabytki mają „remontowy kubraczek”, stąd plany fotografowania ich przeze mnie umarły śmiercią naturalną. Poza jednym. W niedalekiej odległości od głównego dworca kolejowego, a pod samym ratuszem, jest przystań promowa z widokiem na sąsiednią wyspę.
Jeśli, tak jak ja w stolicy Szwecji jesteście przejazdem, to miejsce jest położone w strategicznie dobrym punkcie patrząc pod kątem komunikacji. Jeśli chodzi o obiektyw, to wystarczy Wam zasięg w granicach 70mm.
Zanim przejdziemy w podziemia Sztokholmu, a następnie w szwedzką północną głuszę, koniecznie muszę Wam przedstawić muzeum Vasy.
Muzeum Vasy to obecnie jedna z najciekawszych atrakcji turystycznych na świecie. Okręt Vasa zatonął w porcie w Sztokholmie, podczas wypływania w swój dziewiczy rejs w 1628r.
Po 333 latach w 1961 roku, wydobyto wrak statku z dna morza. Odrestaurowany okręt składa się w 98% z oryginalnych elementów, zdobień i rzeźb. Samo muzeum pierwotnie było suchym dokiem, do którego wprowadzono wielki okręt, a następnie zabudowano go, projektując tym samym kilkupiętrowe muzeum. Na każdym z pięter znajdują się małe wystawy m.in. nawiązujące do ludzi odnalezionych we wraku statku; procesów chemicznych, które zaszły w drewnie podczas jego 333-letniego spoczynku pod wodą; znaczenia sztukaterii i rzeźb, jakimi przyozdobiony był statek oraz wiele innych – sądzę, że każdy znajdzie coś dla siebie i warto jest zarezerwować na zwiedzanie muzeum kilka godzin.
Jednak najbardziej ukrytym skarbem jest sztokholmskie metro. To prawdziwa podziemna galeria sztuki, nad którą pracowali różni artyści, co widać po różnorodności. Każda stacja jest wyjątkowa. Witajcie w najpiękniejszym metrze na świecie.
Niestety i znów w tym przypadku zabrakło mi czasu. Zdecydowałem się tylko na odwiedzenie jednej ze stacji ok. godziny 23:00, kiedy po mieście porusza się już mniej osób. Tej, która w mojej ocenie najlepiej wygląda na fotografiach – mowa o Solna Centrum. Soczysty, karminowy kolor ścian w połączeniu z zielonymi malunkami wspierającymi w swoim przekazie ochronę przyrody, robi ogromne wrażenie. Natomiast wejście na peron metra zwane „Wrotami Piekieł”, jest kulminacyjnym miejscem stacji, a zarazem punktem, który fotografowałem.
W moim odczuciu ta stacja jest najbardziej fotogeniczna. Na pewno następnym razem, odwiedziłbym inne stacje takie jak: T-Centralen, Kungstradgarden, Stadion. Zaznaczam, że moje wybory odnoszą się do fotografowania. Oczywiście zwiedzać polecam wszystkie, a przynajmniej większość. Ciekawostką jest, że wejścia do stacji metra nie są specjalnie oznaczone. Raczej wyglądają jak przerośnięte budki telefoniczne, w których znajdują się windy. Oczywiście nie mam poglądu na wszystkie stacje.
Czas przenieść się z marcowej temperatury Sztokholmu +6°C na północ, w rejon miasta Umea gdzie witają nas temperatury – 21°C a najcieplejszą jaką odczułem w pełnym słońcu to -10°C. Nie tylko temperatury się zmieniły, ale też krajobraz i sami ludzie. Nie jest to już multikulturalne europejskie miasto, a prawdziwie szwedzkie klimaty. Sama kultura życia jest tu wyższa, spada też tempo dnia codziennego, znikają stresogenne czynniki wielkomiejskie. To mi się podoba – pomyślałem. Zaczynają nas otaczać jeziora i lasy iglaste z domieszką brzóz, a zmrożony do granic wytrzymałości śnieg trzeszczy i skrzypi pod stopami niczym pękająca szyba.
Wyjazd na północ wiązał się też z moim odpoczynkiem. Ugościli mnie mieszkający tam życzliwi znajomi (pozdrawiam Małgosię i Krzyśka). Zrozumiałem też dlaczego Ikea robi meble w takim stylu oraz co skłania, że mieszkający tu ludzie to pomieszanie domatorów ze sportowcami amatorami. Wyprzedzając tutaj Wasze pytania – tak, w szwedzkich Ikea mają więcej rodzjów klopsików.
Kult dbania o przyrodę jest tutaj mocno zakorzeniony. Nie inaczej jest z wykorzystywaniem tych pięknych krajobrazów jako plener pod różne aktywności sportowe. Narty, rower, łyżwy czy bieganie widzi się na każdym kroku w zimie. Kluby sportowe pękają w szwach, a wieczorami wszyscy zamykają się w domach, by grzać się przy ciepłej herbacie. W oknach widać wszędobylskie świecidełka i małe lampki, które dodają kontrastu do wielkiego mrozu na zewnątrz. Tu poznałem pierwsze ważne szwedzkie słowo mys, określające poczucie bezpieczeństwa, komfort, wygodę, przytulność i wewnętrzną równowagę. Oczywiście korzystałem z takowych uroków regularnie.
Były jednak momenty i to częste, gdy postanowiłem marznąć na dworze. Jadąc na północ kraju, myślałem o zorzy polarnej w kontekście fotografii, ale nie nastawiałem się. Aktywność słoneczna na nadchodzące dni nie była zbyt rewelacyjna. Mimo wszystko znalazłem sobie kadr na wypadek gdybym musiał w środku nocy startować na miejscówkę. Spokojne, zamarznięte jezioro z małym domkiem wydawało się całkiem przyjemnym miejscem. Po kilku dniach zawył alarm w aplikacji – nadchodzi szansa na całkiem niezły spektakl świateł północy. Wykąpany i w piżamie właśnie miałem kłaść się do ciepłego łóżka, gdy wnet musiałem zmienić plany. Poprosiłem znajomych o podwózkę, na moją miejscówkę, a sam zostałem tam na 2 godziny. Stanie w miejscu przy -20°C było cudownym doznaniem pod kątem wizualnym. Niestety moje odmrożone przed laty stopy nie podzielały mojej opinii. Do dziś czuję jeszcze lekkie mrowienie w czubkach palców. Nawiasem mówiąc, muszę o nie dbać do końca życia, by unikać coraz szybciej pojawiających się odmrożeń. Przyznaję, tym razem nie zabezpieczyłem się należycie.
Zostałem też zaproszony na przemiłe spotkanie w siedzibie firmy Easyrig, która jest światowej klasy producentem systemów nośnych do kamer. Odbył się też pokaz moich zdjęć i filmów, w towarzystwie zarządu i przefajnych pracowników. Zwiedziłem ich firmowe muzeum, gdzie było widać jak rozwijał się system i patenty, których są twórcami. Tu też kolejne ważne szwedzkie słówko fika, oznaczające przerwę w pracy w celu wypicia kawy czy spotkania się w gronie pracowników czy rodziny. W takiej właśnie przerwie w pracy brałem udział w firmie Easyrig. Najbardziej zdumiały mnie łóżka i hamaki dla pracowników, z których korzystają podczas przerwy na drzemkę w pracy.
2 godziny jazdy od Umea znajduje się Park Narodowy Skulskogen. Przez kilka ładnych godzin maszerowania po parku nie spotkałem żywego ducha. Nawet w chatce przy takim mrozie, nikt nie korzystał z dobrodziejstw możliwości rozpalenia kozy i przespania się.
Park nie należy do największych parków narodowych kraju. Wyglądem i klimatem przypomina nasze Góry Stołowe i ich okolice. Natomiast jego zbocza wpadają wprost do Zatoki Botnickiej, gdzie wieczorem przespacerowałem się jej brzegami.
To był mój pierwszy wyjazd na północ Szwecji i mam nadzieję, nie ostatni. Jest jeszcze wiele pięknych miejsc na północy kraju do odkrycia i sfotografowania. Sam region Umea nie jest jakimś oczywistym kierunkiem turystycznym w Szwecji, ale z pewnością warto wziąć go pod uwagę, wybierając się w te strony.
Jeśli jesteście ciekawi mojej relacji z wyjazdu możecie ją obejrzeć w wyróżnionych Storiesach na Instagramie.
Nadchodzące foto – wyprawy: