Do zrealizowania kilkusekundowego ujęcia podnoszących się chmur nad symbolem Pienin – Trzema Koronami, potrzebowałem wczesną jesienią aż dwóch dni.
W mojej głowie zalęgł się pomysł, by w odpowiednim momencie realizowanego filmu dla Strefy Przygód zaprezentować wyłaniające się z chmur Trzy Korony. Pytanie tylko było takie – jak zmusić przyrodę, by podniosła chmury niczym wielka kotara. Nie było innej rady jak próbować i czekać na okazję. Słowo -czekać- jest tu zdecydowanie „słowem kluczem”. Dwa dni wstawania o 5 i jechania pod ścianę Trzech Koron, to był niewielki problem w porównaniu z tym, co zastawałem na miejscu. Ledwo świtało i wszystko wokoło było we mgle. Jednak gdzie te Trzy Korony dokładnie są? Zdecydowałem się na ujęcie w Timelapsie, pokazujące cały proces podnoszenia się chmur. Wiadomo zatem, że nie będzie już możliwości poprawki w trakcie nagrania. Musiałem określić dokładne położenie tematu ujęcia, posilając się różnymi foto-aplikacjami, lokalizatorami a także fotografiami z netu miejsca, w którym aktualnie zaplanowałem ujęcie. W tym momencie warto było przejść do kolejnej rozterki a mianowicie – kiedy ów proces będzie miał swój początek. Pogoda na najbliższe dni planowo miała być marna. Same mgły i kiepska widoczność. Wiadomo było teoretycznie, że jeśli wyjdzie słońce zza pobliskich szczytów, proces rozpadu mgieł powinien ruszyć…ale to było za mało jak na próbę pierwszego dnia. Udało mi się zarejestrować materiał nie do końca mnie zadowalający. Oczekiwanie od godziny 6 do 11 okazało się w sporej części fiaskiem.
Dzień drugi, ciągle mglisty. Stawiłem się o 6 rano w oznaczonym miejscu, uzbrojony w dokładne koordynaty i nastawy sprzętu, bazując na doświadczeniach dnia poprzedniego. Nic nie zapowiadało poprawy pogody na apkach w telefonie. Ale tego dnia już byłem mądrzejszy 😉 Tu potrzeba kogoś z większą wiedzą na temat pogody bo może być tylko jedna szansa. Z pomocą przyszła Karolina Krawczyk – meteorolog z Warszawy. Karola śledziła zdalnie ze stolicy dziwne obrazy z ujęć satelitarnych i powiadomiła mnie dokładnie, w którym momencie pojawi się małe okienko pogodowe. Dostałem „zielone światło” i ruszyłem z nagraniem. Z początku nic się nie działo. Jednak rzeczywiście, nagle niewiadomo skąd, za moimi plecami pojawiło się zamglone, ale jednak słoneczko i chmury okalające Trzy Korony ruszyły do góry. …i zadziało się dokładnie to, na co czekałem. W 240-stu poklatkowych zdjęciach realizowanych przez 60 min. zapisało się piękne zjawisko. Około południa byłem już „syty” w temacie zdjęć w tym miejscu.
Do zrealizowania takiego ujęcia potrzeba trochę szczęścia, doświadczenia i dużo cierpliwości.
Widzimy się na Biegach w Szczawnicy!!!
Zapraszam na FILM