• Strona główna
  • Współpraca
  • Fotografia
    • Architektura i wnętrza
    • Astrofotografia
    • Krajobraz
    • Krajobraz miejski
  • Film
  • Blog
  • Sklep
    • Produkty
    • Rodzaje wydruku
    • Konto klienta
    • Regulamin sklepu
    • Polityka prywatności
  • Foto – wyprawa
  • Do pobrania
  • Kontakt
  • Wyszukiwanie

  • Najnowsze wpisy

    • (brak tytułu)
    • Zestaw Haida M15
    • Wydruki czarno-białe. Nadchodzą nowości.
    • 10 faktów o mnie
    • Żadne wspomnienie nie jest silniejsze niż wydrukowana fotografia.
  • Najnowsze komentarze

    • exotic bullies - Portfolio
    • exotic bullies - Blog
    • clima en atizapán de zaragoza - Blog
    • clima tultitlán - Portfolio
    • clima en atizapán de zaragoza - Fotografia
  • Archiwa

    • listopad 2022
    • lipiec 2022
    • marzec 2021
    • sierpień 2020
    • maj 2020
    • kwiecień 2020
    • marzec 2020
    • styczeń 2020
    • grudzień 2019
    • listopad 2019
    • październik 2019
    • maj 2019
    • kwiecień 2019
    • marzec 2019
    • styczeń 2019
    • grudzień 2018
    • kwiecień 2018
    • marzec 2018
    • listopad 2017
    • wrzesień 2017
    • lipiec 2017
    • czerwiec 2017
    • maj 2017
    • kwiecień 2017
    • marzec 2017
    • styczeń 2017
    • grudzień 2016
    • listopad 2016
    • październik 2016
    • sierpień 2016
    • czerwiec 2016
    • maj 2016
    • kwiecień 2016
    • marzec 2016
    • luty 2016
    • styczeń 2016
    • listopad 2015
    • sierpień 2015
    • lipiec 2015
  • Kategorie

    • Aktualności
    • Blog
    • Dokument
    • Dzięki ultra jestem tu, gdzie jestem – Krzysztof Zaniewski
    • Film
    • Impresje dokumentalne
    • Reklama
  • Meta

    • Zaloguj się
    • Kanał wpisów
    • Kanał komentarzy
    • WordPress.org
0
  • Strona główna
  • Współpraca
  • Fotografia
    • Architektura i wnętrza
    • Astrofotografia
    • Krajobraz
    • Krajobraz miejski
  • Film
  • Blog
  • Sklep
    • Produkty
    • Rodzaje wydruku
    • Konto klienta
    • Regulamin sklepu
    • Polityka prywatności
  • Foto – wyprawa
  • Do pobrania
  • Kontakt
Chmurna kurtyna nad Trzema Koronami – nie taka prosta sprawa.
5 kwietnia 2017 In Blog 138 komentarzy

Do zrealizowania kilkusekundowego ujęcia podnoszących się chmur nad symbolem Pienin – Trzema Koronami, potrzebowałem wczesną jesienią aż dwóch dni.

W mojej głowie zalęgł się pomysł, by w odpowiednim momencie realizowanego  filmu dla Strefy Przygód zaprezentować wyłaniające się z chmur Trzy Korony. Pytanie tylko było takie – jak zmusić przyrodę, by podniosła chmury niczym wielka kotara. Nie było innej rady jak próbować i czekać na okazję. Słowo -czekać- jest tu zdecydowanie „słowem kluczem”. Dwa dni wstawania o 5 i jechania pod ścianę Trzech Koron, to był niewielki problem w porównaniu z tym, co zastawałem na miejscu. Ledwo świtało i wszystko wokoło było we mgle. Jednak gdzie te Trzy Korony dokładnie są? Zdecydowałem się na ujęcie w Timelapsie, pokazujące cały proces podnoszenia się chmur. Wiadomo zatem, że nie będzie już możliwości poprawki w trakcie nagrania. Musiałem określić dokładne położenie tematu ujęcia, posilając się różnymi foto-aplikacjami, lokalizatorami a także fotografiami z netu miejsca, w którym aktualnie zaplanowałem ujęcie. W tym momencie warto było przejść do kolejnej rozterki a mianowicie – kiedy ów proces będzie miał swój początek. Pogoda na najbliższe dni planowo miała być marna. Same mgły i kiepska widoczność. Wiadomo było teoretycznie, że jeśli wyjdzie słońce zza pobliskich szczytów, proces rozpadu mgieł powinien ruszyć…ale to było za mało jak na próbę pierwszego dnia. Udało mi się zarejestrować materiał nie do końca mnie zadowalający. Oczekiwanie od godziny 6 do 11 okazało się w sporej części fiaskiem.

Dzień drugi, ciągle mglisty. Stawiłem się o 6 rano w oznaczonym miejscu, uzbrojony w dokładne koordynaty i nastawy sprzętu, bazując na doświadczeniach dnia poprzedniego. Nic nie zapowiadało poprawy pogody na apkach w telefonie. Ale tego dnia już byłem mądrzejszy 😉 Tu potrzeba kogoś z większą wiedzą na temat pogody bo może być tylko jedna szansa. Z pomocą przyszła Karolina Krawczyk – meteorolog z Warszawy. Karola śledziła zdalnie ze stolicy dziwne obrazy z ujęć satelitarnych i powiadomiła mnie dokładnie, w którym momencie pojawi się małe okienko pogodowe. Dostałem „zielone światło” i ruszyłem z nagraniem. Z początku nic się nie działo. Jednak rzeczywiście, nagle niewiadomo skąd, za moimi plecami pojawiło się zamglone, ale jednak słoneczko i chmury okalające Trzy Korony ruszyły do góry. …i zadziało się dokładnie to, na co czekałem. W 240-stu poklatkowych zdjęciach realizowanych przez 60 min. zapisało się piękne zjawisko. Około południa byłem już „syty” w temacie zdjęć w tym miejscu.

Do zrealizowania takiego ujęcia potrzeba trochę szczęścia, doświadczenia i dużo cierpliwości.

Widzimy się na Biegach w Szczawnicy!!!

Zapraszam na FILM

 

Continue Reading


Jest już film z IV Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego 2017
5 kwietnia 2017 In Aktualności 172 komentarze

Continue Reading


IV Zimowy Ultramaraton Karkonoski im. Tomka Kowalskiego 2016
5 kwietnia 2017 In Film Reklama 173 komentarze

Kolejna odsłona Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego. W edycji 2016 to 7 dni zdjęciowych w plenerach, na zawodach i w warunkach studyjnych.

Continue Reading


Prologue – The Expedition | Zimowy Ultramaraton Karkonoski 2017
25 marca 2017 In Aktualności 170 komentarzy

Jest już Prolog do Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego. Zapraszam!

Continue Reading

Zamarzały teleskopy w statywie a prowadnice w jeździe kamerowej zaszły lodem – lewostronnie oczywiście, jak twarze biegaczy.
30 stycznia 2017 In Blog 150 komentarzy

Jak zawiało, tak wyłamało mi mikrofon z kamery, który „dyźdał” jak flaga na cienkim kabelku. Zamarzały teleskopy w statywie, a prowadnice w jeździe kamerowej zaszły lodem – lewostronnie oczywiście, jak twarze biegaczy. Nie mówiąc już o zrysowanych lodową zawieją filtrach na obiektywie, niczym tafla miejskiego lodowiska przed Świętami Bożego Narodzenia. To było kilka dni świetnej pracy.

ZUK 2016 to był kompletny Whiteout pogodowy. Poprzedzające go dni zdjęciowe nie były dużo łatwiejsze. Brak widoczności, zarazem brak perspektywy, a więc i problemy z dobieraniem ostrości na każdym kroku. Mega wyzwanie pod względem sprzętowym, umiejętności, ale i trzymaniem nerwów na wodzy.

Czas zmierzyć się ponownie z zimową koncepcją ZUKa. Prace preprodukcyjne już trwają. 11 marca 2017 widzimy się na Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim. 

Zapraszam do obejrzenia filmu z ubiegłorocznej edycji.

Continue Reading

WIRUJĄCA ŁEMKOWYNA. CZĘŚĆ II – REALIZACJA ZDJĘĆ + MAKING OFF. JAK POWSTAWAŁ OFICJALNY FILM ŁEMKOWYNA ULTRA TRAIL 2016.
26 stycznia 2017 In Blog 201 komentarzy

Beskid Niski, łemkowszczyzna to malownicza kraina, przeorana dramatycznymi wydarzeniami historycznymi. To właśnie na tej ziemi, jesienią odbywają się cyklicznie ekstremalne biegi o charakterze ultra, sięgające dystansu 150 km – Łemkowyna Ultra-Trail®. Wydarzenia z zawodów przeplatane są opowieściami starszej kobiety – wysiedlonej z rodzimej ziemi podczas akcji Wisła. Niezłomność zawodników i ich charakter można porównać do rdzennych mieszkańców tych terenów, którzy po latach wysiedlenia wracali na ojcowiznę. Film okraszony jest zdjęciami dzikiej przyrody, która nierozerwalnie kojarzy się z łemkowszczyzną. A właściwie to było tak…

Przeczytaj część I tutaj.

Po raz kolejny przekonałem się, że nie ma co się nastawiać na określone z góry, a w dodatku ładne zdjęcia. Godzinę przed startem 150siątki siedziałem w samochodzie ociekającym deszczem i zastanawiałem się jak podejść do zaistniałej sytuacji pogodowej. Oczywiście ciężko nie wizualizować tego co chce się nagrać, by poczuć klimat filmu, zanim się go stworzy. To naturalny proces i często narzucamy sobie wizje do których w momencie nagrań podświadomie dążymy. Dlatego występuje czasem przy pracy zjawisko deja vu. Robota na planie zdjęciowym typu bieg ultra to doświadczanie wrażenia, że obserwuję  to co się dzieje, jakby z wnętrza bańki mydlanej. Niby uczestniczę w jakimś wydarzeniu, ale nie mam na nie do końca wpływu. Staram się pokazywać uzyskany materiał o typowych rysach dokumentalnych jako treść fabularną. Często nie do końca zgadzającą się z rzeczywistością, a jej pewną interpretacją. Nie traktuję mojej pracy stricte jako reportaż. Zazwyczaj posiadając na planie zdjęciowym pewne gotowe już komponenty całości, jak np. muzyka, czy dograne sceny spoza samych zawodów, jestem czasem w stanie „wyjść” poza ową barierę „bańki”. Niestety wszędzie są same problemy…

Czasami zła pogoda okazuje się dobra. Na tegorocznej Łemkowynie tak właśnie się stało. Na szczęście przejrzystość powietrza była na tyle interesująca, że kluczowe, długie i lejące się ujęcia, nagrywałem z teleobiektywu, z akcją oddaloną nieraz o kilkaset metrów. Taki efekt dawał obraz z klimatem, z wrażeniem gęstej, nieprzeniknionej atmosfery Beskidu Niskiego. Uczucie niemal przygniatania biegaczy przez skondensowaną deszczową aurę, która  blokuje ich przed dotarciem do mety. W filmie finalnie to „zagrało”.

Takie zdjęcia, to brak snu, czy posypianie gdzieś w samochodach, gdzieś, gdzie można było odpocząć choć na chwilę od zabłoconych gumiaków. Co tu zjeść, jak tu zjeść i gdzie tu zjeść to czasem problemy, które niestety nie są najważniejsze przy ustawicznej presji czasu, czy zaabsorbowania pomysłami. W momencie realizacji zdjęć na zawodach byłem już po kilku dniach nagrań do filmu. Odczuwałem zmęczenie ciągłym wdychaniem tajemniczości łemkowszczyzny i ciągle poszukiwałem wewnętrznych bodźców do pracy na najwyższych obrotach.

…a obroty czasem rosły, czasem spadały. Opowie o tym Karolina Krawczyk, która wraz ze mną i Piotrem Dymusem przemierzała ŁUTa.

Karolina Krawczyk:

Ciemność gęsta i późna. Ta z rodzaju drugiej połowy nocy w środku jesieni. Wybieramy się z Krzyśkiem w okolice pierwszego punktu odżywczego trasy ŁUT 150 i 80. Żadnych świateł, ruchu, problemy z zasięgiem, dookoła pustka i ani jednej żywej duszy, a droga zwęża się i prowadzi w gęsty las. Zatrzymuje nas szlaban i widok oznaczeń czerwonego szlaku. Pierwsi zawodnicy powinni pojawić się tutaj w ciągu pół godziny. U Krzyśka od razu włącza się tryb skupienia z błyskiem w oku. Kontra ze świateł samochodu na wąskiej leśnej ścieżce idealnie podkreśla deszczowy klimat tej nocy. Nie tracimy czasu. Działamy z próbnymi zdjęciami, kontrolując każdy element kadru. Z zawodnikami nie będzie to już tak oczywiste, nie będzie dubli i wskazówek typu „przesuń się lekko w prawo” czy „stań w kontrze najmocniejszego światła”. Mijają kolejne minuty. Pojawia się Bartek Gorczyca, a po dłuższej chwili następni biegacze. Krzysiek pracuje jak mróweczka, próbując wyciągnąć z tej aury, miejsca i światła wszystko co najlepsze. Zapominamy o upływającym czasie. Cieszymy się jak dzieci z odkrycia polany za szpalerem drzew po prawej stronie drogi, która pozawala nam złapać szerszą perspektywę miejsca. Jeszcze przed momentem świat ograniczał się tylko do wąskiej leśnej ścieżki, a teraz każdy szemra coś do siebie pod nosem, skacząc w deszczu i błocie po łące. Nawet przez myśl nie przechodzi nam to, że akumulator w samochodzie może nie mieć aż tyle cierpliwości, aby udźwignąć te wszystkie  świetlne, kontrowo-deszczowe pomysły. A przy pierwszej nieudanej próbie odpalenia silnika nawet na moment nie pozwalam rozgościć się poczuciu, że możemy zostać w tym lesie na dłużej… NIE I JUŻ!, krzyczy coś mocno w środku i każe szybko wysiąść…po drodze rzucam jeszcze stanowczo, już na głos „wysiadam i pcham!, damy radę!” Nie daję Krzyśkowi czasu na reakcję i już mocuję się z tyłem samochodu. Następne kilkadziesiąt sekund to szybka próba rozbudzenia akumulatora. Na szczęście w kierunku lekko z górki. Silnik wkręca się na właściwe obroty. Nie ma miejsca na spowalniające narzekanie…jest czujność i szybka reakcja, jest pełna determinacja! 

Na tym nie koniec przygód. Czasami determinacja nawet i trójki zapalonych robotą fotografów może nie wystarczyć. Kilkanaście godzin później samochód po raz drugi mocno gra na naszych emocjach. Tym razem nie chce wytoczyć się z błotnistej polany, na której zostawiliśmy go przed wejściem na Tokarnię. Inicjatywę przejmuje Piotr, do pomocy dołączają ratownicy GOPR, zabezpieczający trasę biegu. Próby rozbujania samochodu, podkładania drewna, wypychania, przestawiania kończą się po kilkunastu minutach sukcesem, zostawiając na naszych ubraniach niemałe ilości łemkowskiego błota.

Mikołaj Kowalski-Barysznikow mawia „Jak zaczynasz pracować, to jest z Tobą ograniczony kontakt”. Zdaję sobie z tego sprawę, ale jest to nieodłączny element mojej pracy i muszę ponosić tego konsekwencje 🙂

OGLĄDAJ MAKING OFF

Continue Reading

Spotkanie w Krakowie
18 stycznia 2017 In Aktualności 4 500 komentarzy

12 stycznia spotkaliście się z Piotrem Dymusem i ze mnę w Krakowie na pokazie filmu „Dymus Dokument”.

Organizatorem prelekcji był sklepbiegowy.com w klimatycznym miejscu Pauza In Garden. Dziękujemy za liczne przybycie.

Continue Reading

Wirująca Łemkowyna. Część I – wizje i koncepcje. Jak powstawał oficjalny film Łemkowyna Ultra Trail 2016.
22 grudnia 2016 In Blog 169 komentarzy

Co ja mam zrobić? To pytanie, które dynda mi w czaszce, obijając się boleśnie o skronie zawsze wtedy, gdy mam wymyślić jakiś projekt. Nie jestem zwolennikiem suchego reportażu, zdecydowanie wolę formy fabularyzowane. Interpretowanie rzeczywistości. Na początku nie ma nic. Cisza i zero w głowie. Idę przed siebie. Najlepiej donikąd. Mogę tak iść kilometrami, projektując nieistniejące światy, przeżywając wyimaginowane zdarzenia. Zazwyczaj zaczynam od muzyki. To nie jest proste, ponieważ mam szczególne i konkretne wymagania co do niej. Po kilku tygodniach w końcu znalazłem melodię – temat główny i poboczny. Odtąd muzyka nie opuszczała moich uszu, gdziekolwiek szedłem. To chyba taki standard postępowania u mnie na etapie preprodukcji. Któregoś razu wyszedłem w najciemniejszą noc, w najczarniejsze odmęty mroku opustoszałych miejskich garaży. Tym razem starałem się nie ograniczać w procesie kreacji, a chłonąć wizje i pomysły w stu procentach. Zamknąłem oczy, włączyłem muzykę i zacząłem sobie wyobrażać obrazy z Łemkowyny. … i wtedy pojawiły się wszystkie te rzeczy.

Temat Główny z filmu. Carlos Estella – Coming back to life

https://chrisactive.pl/wp-content/uploads/2016/12/Carlos_Estella_-_Coming_Back_to_Life.mp3

Krzysztof Gajdziński, Dyrektor Zawodów:
Kilka lat temu przeprowadziliśmy się do Krosna i musieliśmy szybko znaleźć treningową alternatywę dla krakowskiego Lasku Wolskiego i pobliskich Gorców. Na weekendowe wybiegania wybieraliśmy się w Beskid Niski i okazało się, że to świetny teren do biegania. Niezbyt wymagający technicznie, nieprzesadnie stromy, szkoda, że nikt nie robi tu zawodów – pomyśleliśmy. A skoro nikt nie robi, to czemu nie mielibyśmy zrobić my? Trasa 150 była naturalną konsekwencją woli „przemierzenia” podczas zawodów całego Beskidu Niskiego . Tymczasem wszystkie kapliczki, cerkiewki i chyże, które zdarzało nam się spotykać na treningach, były inspirującym tłem całości. Teren zamieszkiwany przez Łemków, a więc obszar od Krynicy Zdroju po Komańczę, idealnie zbiega się z lokalizacją Beskidu Niskiego. Warstwa kulturalno-etnograficzna była dla nas bardzo ważna w budowaniu całej narracji wydarzenia. Dzięki temu ŁUT nie jest tylko wydarzeniem sportowym w jakimś anonimowym miejscu. Wiem, że wielu zawodników zainteresowało się tematem Łemków, że zdają sobie sprawę, gdzie biegną i co się działo na tych terenach, a „duch” nieistniejących już wsi, przez które przebiega trasa, jest dla nich dodatkową wartością, budującą niezwykłą atmosferę wydarzenia. Gdybyśmy przenieśli się teraz z zawodami w Beskid Sądecki czy Bieszczady, to cały odbiór wydarzenia przez zawodników byłby zupełnie inny._68a7215-edithires

Pierwsza wyłoniła się starsza kobieta…. Szedłem dalej przez mrok …starsza pani musiała być pięknie pomarszczoną Łemkinią. Opowiedziałaby historię swojego świata i osadziła nas w realiach. W wyniku późniejszych działań, udało się trafić do Natalii z radia lem.fm. Zaproponowała mi swoją Babcię, która okazała się idealnym spełnieniem moich oczekiwań.

Natalia Małecka:
Babcia Maria w tym roku skończyła 81 lat i wciąż jakoś tak koślawo mówi po polsku. I jestem z tego dumna. W naszej rodzinie pierwszym językiem jest łemkowski. Babcia mieszka w Wirchni na Łemkowynie. Od zawsze, bo choć przez pewien czas musiała żyć „na zachodzie”, gdzie było płasko, lepsza ziemia pod gazdowanie i murowane domy, to duchowo ciągle była w ukochanych górach. I jak tylko nadarzyła się możliwość, kiedy po 10 latach zezwolono wrócić i odkupić swoje mienie, razem z mężem, dziadkiem Piotrem i miesięcznym dzieckiem, Stefanem, wybrali się w drogę powrotną. Do siebie. I z tego też jestem dumna. Dzięki temu i my jesteśmy blisko Łemkowyny. U babci Marii całą jesień pachnie suszonymi grzybami. Robi z nich najlepszą zupę grzybową. W zimie pachnie żywym ogniem ze szparhetu, na wiosnę ziołami, a w lecie jabłkami. Babcia robi z nich najpyszniejszy dżem, którym nas potem obdarowuje. Bo babcia Maria uwielbia się dzielić.

Wizja filmu rozwijała się dalej. Wybrana muzyka zapętlała się w słuchawkach do nieprzytomności. Konstrukcja tematu głównego jednoznacznie skłaniała mnie do wczucia się w istotę wszechobecnego wirowania. Mijały kolejne dni, a atmosfera na garażach zagęściła się od wirujących liści,  drzew, gwiazd, całej Drogi Mlecznej, biegaczy, wirujących przedmiotów i tańczących łemkowskich spódnic – tych ostatnich nie udało się zrealizować.

Poszukiwałem także motywów folkloru i rzemiosła regionu Łemkowszczyzny. Czegoś, co jednoznacznie będzie kojarzyć się z Łemkami. Widziałem w wyobraźni pięknie bielone stare chyże, gdzie mieszka duch ciepłego ogniska domowego. Finalnie udało się, dzięki uprzejmości kierownika – Pani Klaudii Zbiegień, nagrać zdjęcia w Zagrodzie Maziarskiej w Łosiu. Już w zeszłym roku rozmyślałem, żeby zaangażować do współpracy Panią Julię Dosznę – wybitną pieśniarkę łemkowską, znaną w kraju i za granicą. Słucham jej od dawna – czy mogłem przypuszczać, snując swoje wizje jeszcze w Warszawie, że podczas tegorocznego pobytu na zdjęciach do ŁUT będę śpiewał z Panią Julią. W zaciszu jej prywatnego ogniska, snuliśmy koncepcje nad pieśnią do filmu, której fragment kończy materiał filmowy. Na tych etapach z pomocą przyszedł Mikołaj.

Mikołaj Kowalski – Barysznikow:

Łemkowszczyzna to najbliższe mojemu sercu miejsce na ziemi. To tu spędziłem najpiękniejsze lata dzieciństwa, tu poznałem i pokochałem las, oswoiłem ciemność, samotność i tutaj najbardziej kocham być. Łemkowszczyzna to nie tylko piękna kraina, ale i piękni, dobrzy ludzie. Jednym z nich jest Piotr Michniak, sołtys mojej wsi, z którym kiedyś chodziłem na szkolne zabawy, a dziś wpadam do niego zapłacić podatek rolny albo skosztować placka, który właśnie upiekła jego żona. Z Piotrkiem znamy się od lat, ale nie wiedziałem, że potrafi wyrabiać drewniane łyżki – tradycyjną, nowicką metodą. W filmie Krzyśka Zaniewskiego zobaczycie nie tylko jak taki proces robienia łyżek wygląda, ale też poznacie lepiej moją ukochaną krainę i wesołą menażerię mojego wielkiego przyjaciela Dzikiego Bo – z wilkiem na czele! A śliwki, które w relacji z Łemkowyny tak spoglądają rozmarzone na gwiazdy, już przyszłej jesieni wydadzą słodkie, węgierskie owoce, które ja potem zamknę w słoikach. Jak będziecie szybko biec, to może starczy i dla Was. Będę na Was czekał na punkcie w Ropkach!

st1-edit-edit-edit-edit-kopia

Nie sposób nie docenić dzikości Beskidu Niskiego. Zacząłem poszukiwać alegorycznych porównać do biegaczy, którzy są tam tylko gośćmi – jednak żyjącymi w symbiozie z otaczającą, pełną tajemnic przyrodą. Z początku miały być to tylko konie. Jednak, gdy poznałem później Dzikiego Bo, do mojej wizji doszedł najważniejszy bohater, który wygląda dziko, ale z którym można robić duble.

Dziki Bo:

Jeśli chodzi o Waderę to może zacznę od jej prawdziwego rodowodowego imienia, czyli CK Galicyjski Wilk, ale domowa z racji wyglądu, umaszczenia i podobieństwa to właśnie Wadera-czyli samica wilka. Kolebką tej rasy była nie istniejąca już Czechosłowacja, a pełna nazwa tej rasy brzmi Wilczak Czechosłowacki – skrót CSV. Jest to bezpośrednie kojarzenie owczarka niemieckiego z wilkiem karpackim. Krzyżówka ta nosi w sobie bardzo dużo wilczych cech. W porównaniu z normalnym psem Wadera ma o niebo lepiej rozwinięty zmysł wzroku, słuchu a przede wszystkim węch. Po przodkach odziedziczyła nieprawdopodobną wytrzymałość , spryt i inteligencję. Charakteryzuje ją też duża ostrożność i nieufność, zresztą jest to tzw. „Pies jednego właściciela ” jest ze mną bardzo mocno związana, by nie powiedzieć spępniona. Źle znosi dłuższą rozłąkę, ktorą obwieszcza długim wyciem, co też jest bardzo wilcze. Jest świetną towarzyszką moich konnych i pieszych włóczęg. Taka moja wielka miłość, czasami lekko chropowata i kanciasta, ale bez wątpienia miłość.  Jestem nieźle stuknięty i nie przystosowany do życia w społeczeństwie, z patologicznie wręcz rozbudowaną potrzebą niezależności. … sztuką jest to, że opanowałem tel.komórkowy a kontakt z komputerem mam od trzech lat, od momentu, kiedy podarował mi go znajomy, bym mógł słuchać muzyki. Nie kreuje się ani nie udaję kogoś, kim nie jestem, jakoś bardziej mi po drodze z lasem i jego mieszkańcami niż „wielkim światem”, choć potrafię zachować się przy stole i jeść nożem i widelcem. Może niewielu rzeczy w życiu jestem pewien, ale na pewno jestem pewien tego co robię i chcę robić, a jest to praca z psami i końmi, takimi jak np. te, które są u mnie, częściowo wykupione z transportu rzeźnego. ..
Chcę też powoli rezygnować z prowadzenia Agroturystyki, problemem nie są ludzie, problem jest we mnie, mam poczucie, że nie mówię tym samym językiem. A Nowica jest jedynym miejscem, z którym podczas mojej paroletniej tułaczki , tak naprawdę nigdy się nie pożegnałem. Czas zatoczył pełne koło. ..w kwietniu 2001 roku wyjechałem i równo po 10 latach w kwietniu 2011 roku powróciłem, jadąc konno przez trzy dni górami z tym całym moim zwierzęcym folwarkiem.
Gdyby płacono za włóczęgostwo,to pewnie byłbym najlepszym pracownikiem, ale już chyba nadszedł czas by sklecić swój własny mały”szalas” i rozpakować w końcu kartony i dosłownie i trochę też symbolicznie. Plan jest taki, by wrócić do rajdów konnych po Beskidzie albo i dalej i zająć się hodowlą i trenowaniem psów zaprzęgowych,nie tyle dla startów w zawodach, co raczej z miłości do tej dzikiej bandy i chcę też pokazać, że cukrzyca to nie wyrok. Jeśli nauczysz się trzymać za ryj, to naprawdę możesz wiele i dużo zależy od Ciebie, a wiem co mówię.

 _68a9022-edithires

Minęły tygodnie. W końcu ostateczna wizja filmu zaczęła się zamykać. Zmagania zawodników są tam zaledwie mgnieniem oka w obliczu potęgi i dzikości przyrody. Pomimo to, ta dzika natura jest sprzymierzeńcem człowieka w pokonywaniu jego trudów.  Symbolizujący ten świat – wilk odrywa się na moment od swojej rzeczywistości, supportując biegaczy do mety, po czym wraca do swojego matecznika i wilczej natury. Niebagatelny wpływ na wizję filmu, miało mieć potem samotne spędzenie kilku nocy w domu Mikołaja w Nowicy. Wielkie, drewniane domostwo na szczycie góry, smagane wichrem i wyciem zwierząt. Klimat tego domu i otaczająca go aura, jak również zasłyszane tam historie z przeszłości, wpłynęły na surrealistyczność prologu, ukazującego rzeczywistość jako nocną marę, z pogranicza jawy i snu. Pozostało tylko zamknąć tę całą koncepcję w kilku minutach filmu , co jest strasznie trudne. Zwłaszcza, gdy materiał ma charakter reklamowy.
Wyszedłem z ciemnych garaży, spakowałem się i pojechałem na zdjęcia na Łemkowynę.
W części drugiej opowiemy o samych zdjęciach do filmu,  ich technicznej i logistycznej stronie, ale też i o niespodziewanych perypetiach, jakie nas tam czekały. Być może pokuszę się o making off, czy rzeczy, które nie znalazły się w filmie.

ZOBACZ FILM 

 

 

 

Continue Reading


Łemkowyna Ultra-Trail® – the official film 2016
2 grudnia 2016 In Aktualności 143 komentarze

Zapraszam na najnowszy projekt filmowy.

Continue Reading


Łemkowyna Ultra-Trail® – the official film 2016
2 grudnia 2016 In Film Reklama 146 komentarzy

Continue Reading

1234567
Page 4 of 7
  • Wyszukiwanie

  • Najnowsze wpisy

    • (brak tytułu)
    • Zestaw Haida M15
    • Wydruki czarno-białe. Nadchodzą nowości.
    • 10 faktów o mnie
    • Żadne wspomnienie nie jest silniejsze niż wydrukowana fotografia.
  • Najnowsze komentarze

    • exotic bullies - Portfolio
    • exotic bullies - Blog
    • clima en atizapán de zaragoza - Blog
    • clima tultitlán - Portfolio
    • clima en atizapán de zaragoza - Fotografia
  • Archives

    • listopad 2022
    • lipiec 2022
    • marzec 2021
    • sierpień 2020
    • maj 2020
    • kwiecień 2020
    • marzec 2020
    • styczeń 2020
    • grudzień 2019
    • listopad 2019
    • październik 2019
    • maj 2019
    • kwiecień 2019
    • marzec 2019
    • styczeń 2019
    • grudzień 2018
    • kwiecień 2018
    • marzec 2018
    • listopad 2017
    • wrzesień 2017
    • lipiec 2017
    • czerwiec 2017
    • maj 2017
    • kwiecień 2017
    • marzec 2017
    • styczeń 2017
    • grudzień 2016
    • listopad 2016
    • październik 2016
    • sierpień 2016
    • czerwiec 2016
    • maj 2016
    • kwiecień 2016
    • marzec 2016
    • luty 2016
    • styczeń 2016
    • listopad 2015
    • sierpień 2015
    • lipiec 2015
  • Archiwa

    • listopad 2022
    • lipiec 2022
    • marzec 2021
    • sierpień 2020
    • maj 2020
    • kwiecień 2020
    • marzec 2020
    • styczeń 2020
    • grudzień 2019
    • listopad 2019
    • październik 2019
    • maj 2019
    • kwiecień 2019
    • marzec 2019
    • styczeń 2019
    • grudzień 2018
    • kwiecień 2018
    • marzec 2018
    • listopad 2017
    • wrzesień 2017
    • lipiec 2017
    • czerwiec 2017
    • maj 2017
    • kwiecień 2017
    • marzec 2017
    • styczeń 2017
    • grudzień 2016
    • listopad 2016
    • październik 2016
    • sierpień 2016
    • czerwiec 2016
    • maj 2016
    • kwiecień 2016
    • marzec 2016
    • luty 2016
    • styczeń 2016
    • listopad 2015
    • sierpień 2015
    • lipiec 2015
  • Kategorie

    • Aktualności
    • Blog
    • Dokument
    • Dzięki ultra jestem tu, gdzie jestem – Krzysztof Zaniewski
    • Film
    • Impresje dokumentalne
    • Reklama
  • Meta

    • Zaloguj się
    • Kanał wpisów
    • Kanał komentarzy
    • WordPress.org


© Copyright PhotoMe Theme Demo - Theme by ThemeGoods